Algeria 2023 – dzień 7

Dzień siódmy to w zasadzie dzień powrotu.

Skromne śniadanie o brzasku i na lotnisko. Wschód słońca łapie nas w drodze autem. Słońce wyskoczyło znad odległych wzgórz Tadrartu. Pod opieką szofera ogarniamy odprawę i zgodnie z planem opuszczamy 737 te piękne tereny. W drodze na północ pod nami różne formy pustyni – ach ta natura…

W Algierze na przesiadkę mamy ok. 6h. Na spokojnie – czas spędzamy w terminalu. Taka ciekawostak od chwili wejścia do terminalu do wejścia na pokład samolotu do Istambułu jesteśmy poddawani dziewięciu różnym kontrolom… 9!

Wylot się opóźnia ale to nic – i tak w IST mamy 7h czekania na kolejny samolot do Warszawy. Zimne piwo na spłukanie piasków pustyni i znowu „gleba”. O 8.40 lądujemy w Polsce. Jeszcze tyko pendolino do Gdańska i kropka. Tylko 31h w drodze. W tamtą stronę było 37h

Parę słów subiektywnego podsumowania
Sahara/pustynia machała do mnie od dawna, kusiła intrygowała. Były różne pomysły – Maroko, może Iran. Eksplorując internet, FB podłapałem kontakt do Maćka i Pióry na początku września. 2 tygodnie ta idea, ten wyjazd dojrzewał w mojej głowie. Kupiłem bilety (co nie było takie łatwe) i klamka zapadała.