Algeria 2023 – dzień 4

Ten ranek bije inne na głowę. Udaje mi się wspiąć na pobliski wzgórek i tam złapać wschód słońca. Ruchome słońce, dolina, wydmy skały – to wszystko się zmienia w czasie – echhh

Przy okazji warto wspomnieć o czymś jeszcze – o ciszy. Ponieważ na pustyni zwierząt jest niewiele toteż raczej ich nie słychać. Zatem nie słychać niczego – cisza jest totalna, kompletna, jak w próżni, jak w kosmosie…

Śniadanko, herbatki i ruszamy dalej wśród zmieniającego się krajobrazu. Kolejne naskalne malowidła/ryty – pokazują różne akcja, zwierzęta, których już tu nie ma. Tu15-5 tyś lat temu była sawanna, były żyrafy, słonie, muflony, krowy…

Tito, nasz przewodnik, tuareg, inteligentny facet, obserwuje życie, przyrodę, nas. Ma swoje przemyślenia i refleksje i chętnie się nimi dzieli. Czasem rzuca wyzwanie i wciąga nas w jakiś temat.

Dziś wyjątkowo lunch i kolacja w tym samym miejscu ale pojawia się atrakcja w postaci możliwości obmycia się. No nie wygląda to jakoś zachęcająco – podejrzane bajorko w kolorze jaskrawo zielonym. Wejść do tego niebezpiecznie ale przewodnicy napełniają baniaki z wodą którą się delikatnie obmywamy.

Dziś na kolację naleśniki!, zupka, gulasz. Dziś zdecydowanie najlepszy wieczór muzyczny. Coś się wydarzyło, pojawiła się jakaś synergia i chłopaki (a my skromnie za nimi) popłyneli – dali taki popis wirtuozerii i energii, że… aż ciarki poszły. To było to!