Algeria 2023 – dzień 0

Podróż zaczęła się właściwie od dnia -1 (20023-11-03): na początek 2 pociągi: Kartuzy-Gdańsk-Warszawa. Później samolot do Istambułu, 7h nocnego czekania na kolejny samolot. Spanie na podłodze w terminalu po raz pierwszy zaliczone ;-). Rano samolot do Algieru – i… witamy w Afryce – przeprawa o wizę zajęła jakiś czas – niby wszystko załatwione a jednak pojawiają się problemy, które trzeba rozwiązywać, nie bez stresu.

Kolejny samolot do Djanet o 22.15. Żeby nie kwitnąć bez sensu na lotnisku pojechaliśmy bliżej centrum stolicy, żeby zostawić bagaże, trochę pozwiedzać miasto i może przespać się na łóżku i wziąć ostatni prysznic. Plan udało się mniej więcej zrealizować. Miasto nie zrobiło wrażenia – głośne, ruchliwe. zatłoczone, brudne.

Ok. 19stej meldujemy się na lotnisku krajowym i spotykamy się z resztą ekipy – w sumie 9 osób. I cyk – znowu Afryka – problem z wysłaniem bagażu. Długa historia ale w końcu udało nam się go jakoś rozwiązać i na styk dotrzeć na czas otwarcia bramek, które, jak się później okazało – otworzyły sie godzinę później.

W końcu lądujemy w Djanet. Ale te problematyczne bagaże nie dolatują. Zatem tylko z podręcznymi na pustynie – pierwszy nocleg 15km od lotniska – pod namiotami. Później zastanowimy się co dalej z tymi bagażami…